






Ines happens
no... czyli ja... happens...
Pablo prowadzi sesje. Jakieś piętnaście minut klimatycznego prologu, w którym pojawia się syn Gverona, którego to Gveron wedle naszej wiedzy nie ma... Okazuje się, że chłopak cofnął się o trzydzieści lat w czasie, przy pomocy jakiegoś tremerskiego rytuału, bo Gveron został zabity, a on chce żeby ten fakt nie zaistniał. Opisał mordercę - innego Tremere - i dodał (pomysł Pablo, żeby zainteresować Ines), że on bardzo boi się Ravnosów.
No skoro się boi... to może się przydam.
Kolejna minuta sesji: wjeżdżamy do interesującego nas miasta, MG opisuje jak przez okno jakiejś knajpy wylatują ludzie w czasie bójki, między innymi nasz Tremere (Pablo uznał, że to świetny pomysł na poznanie głównego przeciwnika), wypadam z wozu, łapię kolesia za szmaty i rzucam klątwę, w której treści jest mniej więcej, że koleś nigdy nie skrzywdzi Gverona. Kropka. Koniec sesji. No chyba, że jeszcze niemądra mina Pablo...
* * *
Mam wybitny talent do psucia sesji, jak widać na przykładzie powyżej... Tym razem znowu padło na Pablo. Grałam Brujahem, a dokładnie Nicky. Miałam praktyki związane ze studiami, w ramach tych praktyk pracowałam jako obsługa galerii u Primogenki Toreador, pani Heleny. Otwarcie wystawy. Obrazy są, goście są, rzeźby nie ma. Wszyscy się denerwują, a ja próbuję jakoś rozładować sytuację: sypię żarcikami, prowadzę konwersację, częstuję winem... W końcu dostarczają rzeźbę: trzy kamienne postaci naturalnej wielkości.
- Trup w szafie... - wyrywa mi się.
- Słucham? - MG, nieco się zaniepokoił, prowadząc jednocześnie inną postać.
- No... trup w szafie... - wyjaśniam szepcząc do postaci. - Rzeźby naturalnej wielkości... do tego się spóźnili z tajemniczego powodu... Założę się, że w którejś rzeźbie jest trup.
Wiecie już prawda? Był :).
Pablo dał radę... po prostu zignorował moje uwagi i poprowadził sesję ;p.
* * *






© Copyright 2012 by InesQ, No humans were killed in the making this website. It was close but nobody died.... Maybe next time....