top of page

Siwy do łowcy - Jak to mówi stare chińskie przysłowie: kto się wpierdolu domaga, ten wpierdol dostanie.


* * *


Dzwoni wampir. Odbiera Olivier, toreadorski ghoul:
- Lucjuuuuuuusz!!! tfu... Panieee!


* * *


Zwyczajowy tekst w czasie sesji...
Narrator do któregoś z Graczy informując go o dzwoniącym telefonie:
- Dostałeś telefon...
Gracz:
- Tak? Następny? A jakiś lepszy? Może z cyfrowym aparatem?


* * *


Narrator:
- Masz telefon...
Gracz (totalnie zdziwiony):
- Maam??? No, coś takiego...


* * *


Setyta Malakhai (Seti) pertraktuje z pewnym czarowNickyem Voodoo. Czarownik zabunkrował się w zaminowanym budynku i chce pewien tremerski woreczek, który jest w posiadaniu Primogena Tremere. Gość jest strasznie uparty, a nasz Malakhai już bardzo zły. W końcu Gveron przyniósł czarodziejowi woreczek.
Czarownik:
- Czy to na pewno ten woreczek?
Seti cedzi przez zęby:
- Ukręcę ci twoje woreczki, jak tylko wejdę na górę...


* * *


Gveron podczas walki z Wężem Światła deklaruje akcję zaatakowania setyckiej laski (w kształcie węża z drogocennymi kamieniami zamiast oczu), która - jak wiadomo - może się zmieniać w dużą kobrę:
- Trafię tę lagę w lewe jajo!


* * *


Wjazd Ravnosów do miasta. Siwy jak zawsze miał zły dzień ;). Wypytywał przywódcę 'bandy" o bliznę na twarzy w tak natarczywy i wnerwiający sposób, że Ravnosowi puściły nerwy:
- Nie twoja sprawa!!! Ja ci w gacie nie zaglądam!
- Ależ proszę bardzo - odparował łaskawie Siwy - darmowa lacha jeszcze nikogo nie zabiła...


* * *


Pablo został złapany przez policję z dwoma kompletami dokumentów, wystawionych na różne nazwiska. Niestety jego zdjęcie się zgadzało. Na obu. Z niejasnych powodów policja przyprowadziła go do domu Ines. Jej, na szczęście, udało się załatwić sprawę. Błyskawicznie wymyśliła wiarygodną historyjkę, godną Ravnosa. A jako, że Pablo oficjalnie jest pod opieką Simona, Ines wezwała go telefonicznie.
Weźcie proszę pod uwagę, że Pablo wywinął się właśnie policjantom, afera była gruba, a Ines naprawde się postarała...
- Jakżeś dostał się w jej łapy? - spytał Siwy - nie wskazując wcale na policję...


* * *


Ines złapała łowcę i tłumaczy mu, że zabijanie jest złe... jak to tylko ona potrafi. Jednocześnie stara się ukryć, że jest wampirem.
- Ines - popsuł jej starania Simon - daj sobie spokój, to jest łowca, to fanatyk...
- Eeee...? Łowca? To niech sobie wędkę kupi!


* * *


Sesja prowadzona przez Simona: Katia, Tremere nexus, próbuje wejść na dyskotekę i negocjuje w związku z tym z ochroniarzem.
- Nie mogę cię wpuścić. - ochroniarz.
- Możesz. [powiedziała Katia patrząc mu głęboko w oczy.]
- Mogę.


* * *


Jack wpadła do Haven z okrzykiem:.
- Cukierek, albo psikus!
Ines doprowadzona do szału dowcipami, których ofiarą padła (Ravnosom się tego nie robi ;p) i całym tym Halloween, wetknęła Jack lizaka do gardła ze słowami:
- Psikus, k_rwa, psikus!!!


* * *


Też sesja Simona. Do miasta przybył wampir, który w czasie poprzedniego pobytu miał zasadnicze problemy z utrzymaniem Maskarady ( ignorował jej istnienie). On przedstawia się Księciu, a Książę w odpowiedzi prosi Dylana, Primogena Gangrel:
- Przeczytaj , proszę, Szóstą Tradycję.
- Nie będziesz zabijał nikogo z rodzaju swego...
- Powtarzaj mi to przez dziesięć minut.


* * *


Gveron postanowił wyjechać z San Francisko do Berlina na trochę. Kiedy przedstawiał się Księciu, jako powód przybycia podał: "chorobowe".
Powiem tylko, że szybko wkręcił się w taką aferę, że przyniesiono go w worku do Domeny. Maxymilian, Tremere, spojrzał na pokaleczoną twarz i poobrywane kończyny:
- Faktycznie przyjechał na chorobowe...


* * *


Gveron idzie do Małej, swojej dziewczyny. Niestety ochroniarz, Get (Pomiot Fenrisa), nie chce go przepuścić. Po chwili drzwi otwierają się i wychodzi gość w hawajskiej koszuli, kolorowych włosach i goglach na głowie. Gveron patrzy na niego z oburzeniem, bo jest potwornie zazdrosny o Małą. Gość odpowiada spojrzeniem, ale zupełnie innym niż Gveron się spodziewał. Patrzy na niego, jak w poczuciu Gverona powinien patrzeć na kobietę. To DJ, stuprocentowy gej. Mario, brat Małej, wybucha śmiechem, a Get (uwaga, opis narratora) ma minę jak kot, który właśnie wrąbał taaaaaaaaaaaaaką kiełbasę.


* * *


Mario, ukochany Izis, miał drobną sprzeczkę z Gveronem. Sprzeczka skończyła się bójką, a ponieważ był ochroniarzem i to niezłym, nie wyszedł na tym tak źle.
Izis zauważyła, że Mario ma rozbitą wargę:
- Co Ci się stało? - zmartwiła się.
- Wpadłem na drzwi. - odparł, po czym zaczęła się scena pocieszania, całowania i tym podobne ekscesy :).
Dłuższą chwilę później Izis natknęła się na Gverona. Zauważyła złamany nos, zapytała więc o przyczynę.
- Spadłem ze schodów. - uciął rozmowę.
Nagle Izis skojarzyła oba obrażenia i zamieszanie jakie widziała na początku wieczoru. Ku irytacji Gverona zaczęła się strasznie śmiać. Potem wróciła do stolika, gdzie zastał ją, jeszcze chichoczącą, Mario.
- Z czego się śmiejesz? - zainteresował się.
- Właśnie rozmawiałam z drzwiami - odparła - mówiły, że spadły ze schodów...


* * *


Jeden z sabatników, gość imieniem Joker, Wąż Światła ma się przedstawić Księciu.
- Jak już się przedstawisz, to wyślij SMySa - zarządził Panthero. Po przedstawieniu Jocker, złapał jakiegoś kolesia i patrząc mu w oczy coś mówił (używając serpentis). Kilkanaście minut później do jego ekipy podchodzi facet:
- Dzień dobry, nazywam się Smith (czyt.Smys) i mam przekazać wiadomość...


* * *


- Zajmie mi to jedno wbicie lachy. - Tekst przyjęty już na quot Malakhaia.


* * *


- Nie radzę ci zabijać ludzi w tym mieście, tutaj za to się wiesza. Sam wisiałem kiedyś przez trzy dni. - zasugerował Bronco Bill, nieśmiertelny.
- Przecież od tego się można udusić! - zauważył Chico, Ravnos.
- Co ty powiesz...


* * *


Każdy z nas ma wiele postaci. Sesja kłaka był w toku, kiedy postanowiłam upewnić się, czy graliśmy już razem tymi postaciami. Zapytałam Simona:
- Czy ja Cię znam?
- Twoja inna postać zna mojego brata.


* * *


Ta sama sesja. Gonimy wampira, właśnie rzucił się do ucieczki. Narrator nie pozwala go dogonić.
- Ale ja na celerce! - burzy się gracz.
- A co, myślisz, że on biegnie na własnych nogach? - upiera się MG.


* * *


- Oui, do hotelu, Yo. - BN, czarny taksówkarz przyjął zlecenie we francuskiej dzielnicy. MG Pablo.


* * *


Sabatnik Panthero da Silva wraz z ekipą zwiewa przed wilkołakami opancerzoną furgonetką (policyjną, a jakże!). Otwiera tylne drzwi, w garściach trzyma posrebrzane granaty zaczepno - obronne.
Panthero (wyciągając zębami zawleczki i rzucając granaty): - Aport, Fafiki!!


* * *


- Czysta dzikość z gałek mi patrzy. - Fragment opisu Maurycego, postaci Lamberta, wypowiedziany przez niego z przejęciem i absolutną powagą.


* * *


Siwy i Maxymilian gonili łowcę. Max dostał zatrutą kulą i leżał nieprzytomny na środku korytarza hotelowego. Simon pozwolił łowcy uciec w zamian za antidotum, a swoją drogą nie mógł zostawić kumpla samego. Kiedy Max odzyskał świadomość, dowiedział się, że łowca uciekł:
- Poszedł sobie? Jak to, poszedł?! - pienił się.
Siwy i MG (Lambert) rzucili jednocześnie:
- Normalnie, najpierw lewa noga, potem prawa...
Chwilę później:
- Czemu pozwoliłeś mu uciec?!
- Nie wiem, czy zauważyłeś, ale nie wszystko było z tobą w porządku...- mruknął Siwy.
- Niedopowiedzenie roku - mimochodem skomentowała Ines.


* * *


- Harpia jest nad Egzekutorem, czy pod Egzekutorem? - Jack zapytała o hierarchię.
- To zależy jak leżą... - tradycyjnie już, nie zrozumiała Ines.


* * *


Gveron (już pod opieką Micaela - ale nadal "młody gniewny") podróżuje do Singapuru. Na lotnisku spotyka wampira i prosi go o papierosa.
Wampir wygląda klasycznie - czarne włosy, czarny płaszcz, czarne okulary, mina zabójcy .
- Gdzie jedziesz? - pyta.
- Singapur.
Tamten spogląda na niego ciekawie, krzywo się uśmiecha. Gveronowi robi się zimno.
- Taa? Ja też jadę do Singapuru.
Gveron usiłuje rozładować sytuację i pokonać strach, który nagle się pojawił:
- To... s-słu... słuchaj, skoro będziemy lecieć razem... mam na imię Gveron. - podaje mu lewą rękę na przywitanie (prawa to jeszcze proteza z pazurami).
Wampir nie ściska jego ręki, za to cedzi przez zęby:
- Kat...
Gveron już czuje na karku wszystkie swoje grzechy. W końcu Kat to Justicar! K_rwa... To Micael aż Kata na mnie nasłał... Wampir widzi jego zdziwienie, uśmiecha się gorzko:
- Kat... Kris Andy Thomas... Kat...


* * *


MG, Maniak:
- Przed tobą leży Mac.
- Jaki mak? - nie zaskoczył Kacper. - Taki kwiatek?
- Whatever... i tak nie ma magazynka...


* * *


Niegdyś Maxymilian w formie wilka uparł się, że przy użyciu Zniekształcenia zmieni kolor sierści na biały, rzut nie wyszedł i w efekcie zostały mu czarne uszy. Kilka sesji później Max miał ciężkie kłopoty. Lambert, który przysłuchiwał się sesji rzucił przez skojarzenie:
- Przejdź w pandę, są pod ochroną.


* * *


- Tak, a w tym domu towarowym jest magiczna winda, tak? Jak Adam mógł stwierdzić, że dzwoni z Bronxu w Nowym Jorku, skoro minutę temu zjechał windą na parter marketu w centrum Chicago?! (Sebastian)


* * *


- Koń wpadł w rykoszet i zwalił się na jeźdźca. - MG (Sławek).


* * *


- Neo, tzn. Max, wyrwał dęba w postaci psa. - MG (Sławek).


* * *


- ... mruczę łącząc w sobie wszystko w kupę...


* * *


- Wuj złapał mocniej laskę, którą trzymał między nogami. - MG (Sławek).


* * *


- Stary, on chce jej jeszcze spuścić! - MG (Sławek) o ofierze wampira, do której wezwano lekarza.


* * *


Posunięcia, po których zrobiło się głośniej.


* * *


- Przed domem stał już na ciebie jeden z jego ludzi. - Jedno ze słynnych przejęzyczeń Sławka (MG).


* * *


- Jaki język, bo oni nie maja tych samych co my? - Vivian, Toreador.


* * *


- Pali się ten Jowisz? - Jańcio zapytał o reflektor.
- ... Chyba jupiter? - Z wahaniem zapytał MG (Sławek).


* * *


- Mniej filozofii, więcej gadania Ramone! - Stanowczo zażądała Vivian.


* * *


- Rozbiegam się. - deklaracja Jańcia.


* * *


- Robię twarz, znaczy robię minę. - Rahl (znowu Sławek).


* * *


"Okrutny ryj dzika." - kto jeśli nie Sławek?


* * *


- Mogliśmy się na waginę (Van Gien) rzucić... - Tym razem Max przekręcił nazwisko.


* * *


- ... i jeszcze walic potencją. - Pomysł Jańcia na obezwładnienie przeciwnika.


* * *


- Zarzucam laskę na plecy. [chichoty]
- Zarzucam laskę na plecy. [chichoty]
- Piję z laski. [ludziska się śmieją pełną paszczą]
- Wrzucam laskę do bagażnika i zatrzaskuję. [teraz już wszystko padło na ziemię] - Do tej pory wypominamy to Pietruchowi.


* * *


- Do karczmy weszła elfka z dwoma mieczami w plecach. - MG, Aruta (inna ekipa), na pierwszej prowadzonej przez siebie sesji.


* * *

Kwiatki z sesji I

bottom of page